OŚ SASKA

Oś w urbanistyce to umowna linia prosta w przestrzeni, która wyznacza środek zespołu obiektów położonych po obu jej stronach w zwierciadlanym odbiciu.

IDEA OSI SASKIEJ
Oś Saska to wielkie założenie urbanistyczne, które istniało w Warszawie od pierwszej połowy XVIII wieku przez prawie cały wiek XIX, a potem było stopniowo niszczone najpierw przez rosyjskiego zaborcę, a potem przez niemieckiego okupanta. W czasach świetności obejmowała teren od Krakowskiego Przedmieścia aż do Koszar Gwardii Konnej, tzw. Mirowskich. Cały ten obszar szerokości kilkuset metrów, położony wzdłuż centralnej linii długości 1650 metrów zwanej Osią Saską, był zorganizowany na zasadzie dwóch symetrycznych części, będących swoim lustrzanym odbiciem.
Do dziś zachowały się resztki Osi Saskiej, ale będąc w terenie nawet nie można się zorientować, że niektóre budynki były niegdyś celowo budowane w taki sposób, aby tę część miasta skomponować według zasady wprowadzającej ład przestrzenny, porządek i harmonię. Oś jest obecnie porozrywana na kilka odcinków. Tylko częściowo spełniają warunki, które w 1713 roku ustalił twórca Osi Saskiej – drezdeński architekt Matthäus Daniel Poeppelmann.



HISTORIA
Niegdyś cała Oś od Krakowskiego Przedmieścia aż do Koszar Mirowskich była środkiem ściśle symetrycznego układu przestrzennego. Hotel Europejski i czworokątny budynek wojskowy stoją dokładnie w miejscu dwóch bliźniaczych budynków zwanych Kuźniami Saskimi, które fasadami były ustawione w kierunku Krakowskiego Przedmieścia. Z tej reprezentacyjnej ulicy wjeżdżało się pomiędzy Kuźnie na teren będący prywatną własnością króla Augusta III. Jadąc pomiędzy Kuźniami miało się widok na stojący na wprost, lecz w oddali Pałac Saski – centralny obiekt całego założenia. Następnie spomiędzy Kuźni wjeżdżało się na rozległy dziedziniec honorowy przed Pałacem, po bokach ujęty przez dwie identyczne, długie oficyny pałacowe. Pomiędzy nimi zajeżdżało się pod główne wejście do Pałacu.
Po drugiej stronie Pałacu, tak jak dziś, rozciągał się rozległy Ogród Saski, z tą różnicą, że z prawej strony nie było stawu z górującym nad nim budynkiem Wodozbioru, lecz cały obszar był podzielony na dwie bliźniacze części. Zieleń w Ogrodzie była nasadzona zgodnie z zasadą kompozycyjną Osi Saskiej: każdemu elementowi z lewej strony odpowiadał identyczny element z prawej strony. W dalszej części parku widniał centralnie ustawiony, również symetryczny budynek zwany Wielkim Pawilonem, który ogniskował wszystkie okoliczne alejki.
Ogród był ogrodzony, a za Wielkim Pawilonem, również na Osi, znajdowała się duża brama z żelaznymi odrzwiami, zwana po prostu Żelazną Bramą. Stanowiła zamknięcie Ogrodu. Bezpośrednio za nią był duży plac, którego początkową nazwę Wielopole szybko zmieniono na Plac Żelaznej Bramy. Jego zachodni kraniec stanowiły budynki Koszar Gwardii Konnej, zwane potocznie Mirowskimi od nazwiska Wilhelma Miera – dowódcy Gwardii. Było ich sześć, ustawione kolejno w trzech parach wzdłuż Osi. Pod koniec XIX wieku dwie pary wyburzono, a na ich miejscu wybudowano dwie Hale Mirowskie. Trzecia para ocalała do dziś, gdyż umieszczono w nich straż pożarną, ale oba te budynki są nieco skrócone w stosunku do stanu pierwotnego.


RELIKTY OSI SASKIEJ
Gmach Hotelu Europejskiego i czworokątny budynek wojskowy (d. Gmach Sądów Wojskowych i Dom bez Kantów) były ustawione na tej zasadzie, o czym przypomina niedawno wykonany napis w posadzce na uliczce pomiędzy nimi.
Następnie mamy wielką wyrwę w postaci obecnego Placu Piłsudskiego, a potem na chwilę Oś Saska znów przypomina o sobie w postaci symetrycznej środkowej części Ogrodu Saskiego wzdłuż głównej alei. Na jej końcu Oś jest przerwana wygiętymi w łuk jezdniami ul. Marszałkowskiej wraz z linią tramwajową.
Po drugiej stronie Marszałkowskiej znów na chwilę pojawia się wspomnienie po Osi – jest zaznaczona symetrycznie podzielonym skwerkiem na osiedlu Za Żelazną Bramą, poczym jest przegrodzona w poprzek Pałacem Lubomirskich. Pałac ten niegdyś stał w pobliżu, a w roku 1970 został w dość niezwykły sposób przesunięty w obecne miejsce z zamysłem zamknięcia Osi.



Ale z tyłu Pałacu wprawne oko może zauważyć: Oś znowu odżywa – są na nią nawleczone dwie Hale Mirowskie – jedna funkcjonująca od kilkudziesięciu lat pod nazwą Hala Gwardii, a druga pod dawną nazwą Hala Mirowska. Potem znów następuje przerwa, a po przeciwnej stronie Alei Jana Pawła II pojawia się końcowy odcinek Osi Saskiej w postaci dawnych Koszar Mirowskich, w których od połowy XIX wieku znajduje się oddział straży pożarnej.



STAN OBECNY
Ktoś kto nie zna historii Osi Saskiej spacerując po okolicy nie ma szansy odczytać jej przebiegu w terenie. Tym bardziej że to co z niej zostało to zazwyczaj płaskie kawałki gruntu zagospodarowane niską zielenią w taki sposób, żeby uzyskać wąski i długi teren podzielony na dwie symetryczne części. Natomiast w przypadku Hal Mirowskich to dwa budynki, ale położone nie po dwóch stronach Osi, lecz bezpośrednio na niej, wzdłuż.



Wydaje się zresztą, że właśnie takie rozumienie Osi Saskiej dość nieszczęśliwie przyjęło się wśród tych, którzy starają się zaznaczyć w naturze jej istnienie, bo po jej bokach nie ma prawie nic, jeżeli już to obiekty znajdują się na samej Osi. W latach sześćdziesiątych w miejscu dawnego Wielkiego Pawilonu wmurowano w posadzkę płytę z napisem „ZWYCIĘŻYLIŚMY.” W latach dziewięćdziesiątych na parkingu przy Pl. Piłsudskiego powstał pomnik Marszałka.



W latach siedemdziesiątych na skwerku przy Krakowskim Przedmieściu postawiono pomnik Bolesława Prusa. Prus przez trzydzieści lat czaił się w krzakach i tylko wtajemniczeni wiedzieli, że on też stoi na przedłużeniu Osi Saskiej. W roku 2008 zakończono restaurację Krakowskiego Przedmieścia według projektu Krzysztofa Domaradzkiego i wówczas pomnik został lepiej wyeksponowany, a w chodniku po drugiej stronie ulicy wmurowano płytę z brązu informującą o Osi Saskiej.
Podobna informacja znajduje się w posadzce koło nowej Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego projektu Marka Budzyńskiego, ale chyba tylko w celu dekoracyjnym, bo od właściwej Osi jest oddalona o dobre 600 metrów. Tych kilka przykładów pokazuje, że pamięć o Osi jest żywa i dla współczesnych architektów jest Oś symbolem uporządkowanego urbanistycznie miasta.
Pierwotna koncepcja Osi polegająca na stawianiu podwójnych identycznych budynków po obu jej stronach jest dziś zachowana tylko na samym końcu Osi w postaci dwóch z sześciu budynków koszar oraz w pewnym stopniu na samym jej początku. Zbliżone wysokością, długością elewacji oraz zaokrąglone narożniki mają Hotel Europejski oraz czworokątny budynek wojskowy, a raczej zespół połączonych ze sobą trzech budynków – Dom bez Kantów, d. Gmach Sądu Wojskowego oraz d. Komenda Miasta.


DEGRADACJA PRZESTRZENI
Największym ciosem dla Osi Saskiej było chyba wybudowanie w latach sześćdziesiątych osiedla Za Żelazną Bramą, z wysokimi, porozrzucanymi bezładnie blokami, które skutecznie łamią koncepcję Osi.



Coraz większe fragmenty Warszawy są uporządkowane i wyglądają dziś całkiem nieźle. Jednak dziwnym trafem właśnie tereny będące niegdyś symbolem porządku i elegancji obecnie należą do najbardziej zdewastowanych i po prostu brudnych. Szczególnie obszar wokół Hal Mirowskich to wręcz pomnik niechlujstwa. Mamy tu wszystko, co składa się na typowo polski krajobraz zdegradowanej przestrzeni: błoto, walające się śmieci, krzywe chodniki, dziki handel porozrzucany gdzie się da, tzw. pasy zieleni bez zieleni za to udekorowane pamiątkami po psach, samochody parkujące wzdłuż i w poprzek na każdym wolnym kawałku terenu, blaszane budki, budynki zmęczone latami nieremontowania. A to wszystko upstrzone dziesiątkami szyldów; małych i dużych, długich i krótkich, pionowych i poziomych, i we wszystkich kolorach.





Dzieła degradacji w wymiarze społecznym dopełniają okoliczne typki, które szóstym zmysłem wyczuwają, że to teren jak dla nich.
O wiele spokojniej jest na placu Piłsudskiego. Tu po prostu jest pusto. Nie ma nie tylko bałaganu, ale też ani budynków, ani ławek, ani w ogóle niczego na czym można by zawiesić wzrok. Nic więc dziwnego, że ludzi tu też nie ma, nie licząc pojedynczych turystów rozglądających się smętnie wokół w poszukiwaniu czegokolwiek czym można by zabić czas.
Pomiędzy tymi dwiema skrajnościami znajduje się Ogród Saski, niegdyś najelegantsze miejsce Warszawy. Środkowa część Ogrodu - pas ziemi biegnący od Grobu Nieznanego Żołnierza w kierunku Marszałkowskiej - należy do najlepiej utrzymanych obszarów w Warszawie. Ma wszystko, co trzeba parkowi z prawdziwego zdarzenia: zawsze zadbane klomby, dobrze utrzymane, eleganckie i w uporządkowany sposób poustawiane rzeźby, ławki i fontannę projektu Henryka Marconiego z 1855 roku. Nic więc dziwnego, że ławki w tej części Ogrodu są zawsze oblegane, a alejka niemal wiecznie zatłoczona. Szkoda tylko, że poza niewielkimi obszarami w podłożu króluje – niczym na autostradzie – asfalt. Warto dodać że w nocy fontanna jest podświetlana, co widać nawet od strony ul. Wierzbowej.



Po bokach nie jest już tak miło. Nie ma tam żadnej zasady kompozycyjnej, brak jest zieleni niskiej a jest wiele drzew – samosiejek. Obszar ten jest po prostu porośnięty wielkimi, nieraz zaniedbanymi drzewami, które rozrosły się potężnie zasłaniając światło tak szczelnie, że nawet trawa rośnie z rzadka, a atmosfera skłania do refleksji, że dla tego obszaru właściwsza by była raczej nazwa Schwarzwald. Swoistego uroku dodają toalety Toi – Toi, które zapewniają odpowiednie doznania zarówno w dziedzinie wizualnej jak i zapachowej. Obszar ten woła o uporządkowanie i urządzenie na nowo, ale Ratusz znajduje się chyba zbyt daleko, bo w nim od lat tego wołania nie słyszą.


ODTWARZANIE OSI SASKIEJ
Zupełne odtworzenie Osi Saskiej jest dzisiaj już niemożliwe. Przedłużenie Marszałkowskiej oraz Aleja Jana Pawła II poszatkowały ją na części zupełnie odrębne, które trzeba by zszywać na siłę.
Ale jest szansa by przywrócić historyczny układ urbanistyczny chociaż w głównej części Osi – na placu Piłsudskiego.
Nasz projekt odtwarza Oś na tym obszarze w sposób podobny, ale nie dokładnie taki jak w XVIII i XIX wieku. Dawne oficyny były niższe niż w naszych wizualizacjach, gdyż i sam Pałac był pierwotnie niższy niż jego wersja z lat 1841 – 1944, i dawne Kuźnie Saskie były niższe niż Hotel Europejski i gmach wojskowy.



Poza tym dawne oficyny były od siebie nieco bardziej odsunięte niż skrzydła Pałacu – tak nakazywały barokowe zasady kompozycji przestrzeni. Później Pałac przebudowano w stylu klasycystycznym, więc barokowy układ przestał być aktualny.
Jednak chodzi nam głównie o przywrócenie zasady kompozycyjnej, a nie o wybudowanie dokładnie takich budynków, jakie są w wizualizacjach. Wizualizacje służą tylko pokazaniu jak ogromne możliwości urządzenia centralnego placu tkwią w samym środku Warszawy.

Więcej zdjęć i opisów znajdziesz na: www.warszawa1939.pl